875 likes, 17 comments - dieta_w_kolorze on October 11, 2023: "To, że nie dodaje już tak często swoich pudełek, nie oznacza - że zrezygnowałam. " data publikacji: 13:26 ten tekst przeczytasz w 4 minuty Paulina spełniła swoje marzenia - straciła 15 kg i aż 17 cm w pasie. Czuje, że rozpiera ją energia, ma czas na wszystko i… zyskała motywację do spełniania kolejnych marzeń! Jak jej się udało? Opowiada jej trener i dietetyk Michał Wrzosek. New Africa / Archiwum prywatne / Shutterstock Metamorfoza Pauliny. Jak to się zaczęło? Metamorfoza Pauliny. Dieta i trening Jak przebiegała współpraca? Decyzja o odchudzania zapadła, gdy Paulina miała "pandemiczną" przerwę w pracy. - - Podczas siedzenia w domu bez ruchu na kanapie, pomyślałam, że to jest ten moment – wspomina moja podopieczna. Marzyła o płaskim brzuchu i o wyjściu na basen bez przejmowania się "fałdkami". Paulinie doskwierało też to, że po pracy nie miała na nic siły i była bardzo senna. Postanowiła, że najwyższy czas cos z tym zrobić i skontaktowała się ze mną. Dalsza część artykułu pod wideo. Naszą współpracę rozpoczęliśmy w styczniu 2021 r. Dostałem od Pauliny formularz, dzięki któremu wiedziałem dokładnie, co lubi, a czego nie chce jeść, jaki jest jej tryb życia i charakter pracy. Paulina wstaje bardzo wcześnie rano i pracuje jako pokojówka w hotelu. Jej praca do najlżejszych nie należy, musiałem ułożyć taki jadłospis, aby moja podopieczna osiągnęła swoje cele, ale miała również siłę na wypełnianie wszystkie swoich obowiązków. Pracowałem z Pauliną w oparciu o moją Metodę Respo - plan diety i ćwiczeń był idealnie ułożony pod jej oczekiwania, pracowaliśmy również mocno nad nowymi nawykami i przez cały czas współpracy mocno wspierałem Paulinę w metamorfozie. Plan, który zaproponowałem Paulinie, składał się z czterech posiłków każdego dnia. Wszystkie były proste do wykonania i pyszne. Oto przykładowy dzień z jadłospisu Pauliny: Śniadanie: Omlet kakaowy Drugie śniadanie: Burrito Obiad: Naleśniki z hummusem i kurczakiem Kolacja: Ekspresowa pizza Co jeszcze znalazło się w jadłospisie? Między innymi czekoladowe ciasteczka owsiane, skyr owocowy i placuszki twarogowe z jabłkiem. Dla Pauliny przygotowałem również plan treningowy, który miał pomóc jej zrzucić zbędne kilogramy i pięknie wyrzeźbić sylwetkę. Trudno jest ci wytrzymać na diecie? Wypróbuj bloker apetytu dostępny w Medonet Market. Jak przebiegała współpraca? Paulina startowała od 67,5 kg. Już po pierwszych dwóch tygodniach współpracy waga zanotowała minus jeden kilogram, a centymetr pokazał, że ubyło fałdek we wszystkich obwodach. Paulina - postępy odchudzania Ale najważniejsze, co się wydarzyło to przypływ energii, który poczuła moja podopieczna. - Wcześniej nie miałam chęci po powrocie z pracy na nic oprócz leżenia przed telewizorem. Teraz odpoczywam dopiero, jak kładę się spać. Treningi dodają mi chęci do życia - pisała do mnie Paulina w pierwszym raporcie. Cały czas byliśmy w kontakcie i Paulina regularnie opowiadała, jakie robi postępy, co jej się w planie podoba i czy coś chciałaby zmienić. Wiem od Pauliny, że nasz stały kontakt bardzo jej pomógł. - Odpowiadałeś na każde moje pytanie. Wszystko było wyjaśnione od A do Z. Każdy plan był ustawiony tak, jak to sobie wyobrażałam i to dzięki temu trzymałam się tego bez żadnego "ale" - wspomina kobieta. Czy było coś, co sprawiało Paulinie trudność? - Na początku diety najtrudniej dla mnie było zacząć gotować. Nigdy nie umiałam gotować, ale jak już zaczęłam i naprawdę mi smakowało, to uwierzyłam, że się da! Paulina - metamorfoza Na samym początku Paulinie trudno było też znaleźć motywację do treningów. Ale gdy pojawiły się pierwsze efekty, ćwiczyła coraz chętniej. Zaproponowałem Paulinie treningi z mini bandami i okazało się, że to był strzał w 10. Poza ćwiczeniami Paulina wychodziła na spacery z psem. Zobacz też: Chcesz schudnąć? Postaw na chodzenie. Ile można zrzucić? W kolejnych tygodniach waga ciągle spadała, a w osiągnięciu celu nie przeszkodził nawet urlop i cotygodniowe wyjścia ze znajomymi na miasto. Teraz, po dziewięciu miesiącach od rozpoczęcia współpracy, Paulina waży aż 15 kg mniej, w pasie ubyło jej 17 cm, jej brzuch jest płaski, a uda znacznie wyszczuplały. Największą frajdę sprawia jej to, że kupuje ubrania w mniejszym rozmiarze. Paulina - metamorfoza Kilka słów podsumowania od Pauliny: - Teraz czuję się świetnie. Mam czas na wszystko i dla wszystkich. Zwracam uwagę na to, co jem i ile jem. W sklepie też zaczęły mnie interesować etykiety danego produktu. Czuję się o wiele lżej, przede wszystkim zmniejszył mi się rozmiar ubrań, co cieszy mnie najbardziej. Mam motywację do spełniania kolejnych marzeń. Współpraca z Michałem to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć w ostatnim czasie. Dietetyk kliniczny. Doktorant SGGW. Moja dieta pomogła ponad 9 610 osobom osiągnąć wymarzoną sylwetkę. W tym roku moi podopieczni zrzucili 23 257 kg. Dowiedz się więcej: To może cię zainteresować: "Od miesiąca poszczę przez 16 h dziennie. Oto co się zmieniło" Tu nie ma mowy o głodówce. W 14 dni możesz stracić ponad 6 kg. Ale uwaga Tak wygląda brzuch stresowy. To znak, że w organizmie źle się dzieje Treści z serwisu mają na celu polepszenie, a nie zastąpienie, kontaktu pomiędzy Użytkownikiem Serwisu a jego lekarzem. Serwis ma z założenia charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny. Przed zastosowaniem się do porad z zakresu wiedzy specjalistycznej, w szczególności medycznych, zawartych w naszym Serwisie należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem. Administrator nie ponosi żadnych konsekwencji wynikających z wykorzystania informacji zawartych w Serwisie. Potrzebujesz konsultacji lekarskiej lub e-recepty? Wejdź na gdzie uzyskasz pomoc online - szybko, bezpiecznie i bez wychodzenia z domu. odchudzanie skuteczne odchudzanie zdrowe odchudzanie dieta odchudzająca Ewa schudła 13 kg i ma 29 cm mniej w pasie oraz biodrach. Oto co zrobiła Ewa podjęła decyzję o odchudzaniu na początku pandemii. Przeszła na dietę, ćwiczyła, ale… kilogramy wcale nie chciały spadać. Brak efektów był tak rozczarowujący,... Michał Wrzosek Magda zeszła z rozmiaru 46 do 38. Schudła 23 kg! Magdalena nosiła ubrania w rozmiarze 46, dokuczały jej problemy żołądkowe, a wyniki badań były coraz gorsze. Wszystko się zmieniło, gdy urodził się jej... Michał Wrzosek Co jeść, żeby schudnąć? Zastanawiasz się, co jeść, aby efektywnie schudnąć? W Internecie i różnorodnych czasopismach jest wiele sprzecznych ze sobą informacji. Jedni twierdzą, że... Katarzyna Pawlikowska-Łagód Robisz, co możesz i nie chudniesz? Oto dlaczego waga stoi w miejscu Regularnie ćwiczysz, dbasz o to, co ląduje na twoim talerzu, a mimo wszystko twoja waga ciągle nie chce pójść w dół? Być może problem leży nieco głębiej. Taka... Joanna Murawska Dlaczego podczas odchudzania warto jeść jajka? [WYJAŚNIAMY] Jajka są produktem, po który zdarza się nam sięgać bardzo często. Dzieje się tak, ponieważ możemy wykorzystywać je na wiele sposobów. Na uwagę zasługuje fakt, że... Eliza Kania Zioła na odchudzanie – różeniec górski, kozieradka, zielona kawa, yerba mate Na rynku istnieje ogromna ilość suplementów mających za zadanie wspierać diety oraz wszelkie aktywności, których zadaniem ma być utrata wagi. Choć nie ma żadnego... Redakcja Medonet Niski indeks glikemiczny - produkty z niskim IG. Zalety i wpływ na zdrowie Indeks glikemiczny (IG) został pierwotnie zaprojektowany dla osób z cukrzycą, aby pomóc im kontrolować poziom cukru we krwi. Jednak niezależnie od tego, czy... Adrian Jurewicz Pogromcy tłuszczu. 10 produktów, które "rozpuszczają" oponkę i boczki Dieta, odchudzanie i ćwiczenia, to gorący temat zwłaszcza przed zbliżającymi się wakacjami. Większość z nas właśnie teraz przypomina sobie o zimowej oponce i... Hanna Szczygieł Lekarka zdradza, jak zrzucić tłuszcz z brzucha. Pięć rad do wprowadzenia na cito Przez zimę przybyło ci kilka kilogramów? Twój brzuch nie jest już tak płaski i pojawiła się na nim oponka? Pora coś z tym zrobić. Nie tylko ze względów... Joanna Murawska Co się dzieje z twoim organizmem, jeśli masz oponkę na brzuchu? Oponka na brzuchu nie należy do pożądanych cech wyglądu. Otyłości brzusznej powinniśmy unikać nie tylko przez pobudki fizyczne czy chęć posiadania smukłego,... Eliza Kania Zeszłam na dół zrobić sobie śniadanie. Kiedy już je zrobiłam poszłam na kanapę, włączyłam telewizor i zaczęłam jeść. Kiedy skończyłam spojrzałam na zegarek. Była 13:00. Miałam jeszcze godzinę, więc poszłam do łazienki do końca się uszykować. Kiedy skończyłam zeszłam na dół. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
Moja historia z nadprogramowymi kilogramami jest równie zawiła jak umowy z operatorem komórkowym. Bywało różnie, ale po latach jestem na dobrej drodze. Jak schudłam bez znaczącej zmiany masy ciała, bez głodzenia i bez masy wyrzeczeń? Jak stałam się małym słonikiem Może zacznę od tego, że odkąd pamiętam, zawsze uważałam się za osobę grubą. Patrząc na stare zdjęcia zastanawiam się, gdzie miałam oczy i czemu wstydziłam się założyć obcisłą koszulkę. Okej, nigdy nie należałam do osób szczupłych i nawet teraz za taką się nie uważam, ale na pewno nie byłam gruba. Presja społeczeństwa, epatujące chudością modelki i wrodzony perfekcjonizm sprawiły, że w mojej wyobraźni wyglądałam jak kulka z chudymi kończynami. Zawsze zakrywałam nieistniejące boczki, a kształtujące się kobiece kształty były powodem kompleksów. Za duży brzuch. Za chude nogi. Zawsze za mało, albo za dużo, bo po co cieszyć się życiem tu i teraz? Pech chciał, że przez sterydoterapię i historie zdrowotne zaczęłam przypominać właśnie taką kulkę. Nie będę dłużej zatrzymywać się na tym przykrym etapie swojego życia, chętnych odsyłam do tego wpisu. Po odstawieniu leków sterydowych przestałam mieć apetyt. To był jedyny etap w moim życiu. w którym nie mogłam patrzeć na jedzenie. Potrafiłam w ciągu dnia skubnąć kilka słonych paluszków i to wszystko. Nie było mowy o gotowaniu, po prostu odrzucało mnie od jedzenia. Schudłam do masy około 55 kilogramów. Zero mięśni, trochę tłuszczu i pyzata buzia po sterydach nie dodawały mi uroku. Pewnego dnia wybrałam się z przyjaciółką nad jezioro, gdzie będąc na świeżym powietrzu i obcując z przyrodą, coś się zmieniło i byłam w stanie normalnie zjeść posiłek. Od tamtego momentu jadłam jak jeść powinnam, a nawet ociupinkę więcej. Przecież każdy wmawiał mi, że muszę przytyć, że potrzebuję energii i witamin. Jeść, jeść, jeść, jak zepsute Tamagotchi. Nie mając wiedzy ani kontroli, powoli tyłam i tyłam, aż zamieniłam się w to. Okej, może zdjęcie jest zrobione ze złej perspektywy i może ktoś właśnie zabrał mi obiad. Ale faktem jest, że byłam już dobrze upasioną kluską. Mały słonik był już studentem dietetyki, chyba na drugim roku. Odzyskałam zdrowie i przechodziłam co tydzień na diety. Teraz mi się uda – myślałam sobie. Ale teraz serio mi się uda, przecież jestem silniejsza od Milki Oreo – myślałam tydzień później. Potrafiłam trzymać się do piątku diety bazującej na 1400 lub 1500 kcal, po czym w weekend kompensowałam wszystko większymi porcjami i słodyczami. Serio, moja dieta była super w tygodniu: warzywka, ciemne pieczywo, zero cukru, nie było mowy o jakimś grzesznym posiłku. Żywieniowy asceta. Gardziłam osobami, które jedzą czekoladkę z uśmiechem i ich talia ma się świetnie. No, przynajmniej gardziłam przez dwie sekundy. Sami wiecie jak to funkcjonuje. Been there, done that. Co śmieszne, chodziłam na siłownię. Bardzo pocieszne to było, kiedy mały słonik raz na jakiś czas, żeby zminimalizować swoje wyrzuty sumienia, szedł z miną mordercy na bieżnię albo na spinning. Nie lubię biegać, wtedy jednak miałam podejście, że dieta i sport muszą boleć, żeby działały. Czasami zrobiłam kilka wymachów na maszynie, no i panicznie bałam się ciężarów, żeby nie wyglądać jak chłopak. No tak, lepiej wyglądać jak kwadrat. Udało mi się zrzucić kilka kilogramów dopiero po czasie. Nie było żadnego przełomowego momentu, po prostu idąc na studia niestacjonarne zaczęłam jeść mniej. Przez pracę, studia i gabinet nie miałam czasu na obżarstwo. Jestem osobą, która potrafi jeść z nudów, a ponieważ od wielu lat już się nie nudzę, nie ma w moim życiu miejsca na ciągłe podjadanie. Sylwetka po chorobie nie wyglądała tak jak chciałam, ale nie straszyłam już odbicia w lustrze tłuszczykiem. Czytałam coraz więcej na temat treningu, chodziłam na szkolenia i zrobiłam kurs trenera personalnego. Zaczęłam ćwiczyć z ciężarami, robić przysiady sumo i bawić się treningiem. Dieta była lepiej zorganizowana, starałam się jeść regularnie i trzymałam ryzy weekendami. Nadal jednak odmawiałam sobie często przyjemności i kompensowałam to różnymi napadami na “grzeszne” posiłki, w szczególności w trudne dni, smutne dni, albo życieniemasensu dni. Kiedyś umrę więc dzisiaj się najem czasami stawało się moją wstydliwą frazą i usprawiedliwieniem kompulsywnego czyszczenia lodówki. Jak udało mi się przerwać błędne koło? Przełom nastąpił w grudniu 2016 roku, czyli prawie dwa lata temu. Wtedy już regularnie trenowałam na siłowni, ale nie było instagramowych efektów- bicusia ani pupy jak Kim Kardashian, a oponka na brzuszku miała się całkiem dobrze. Spontanicznie podeszłam do trenera personalnego i umówiłam się na trening. Jarek od razu przekonał mnie do siebie, bo był wyluzowany i miał dużą wiedzę. Lubił urozmaicać trening i zależało mu w pierwszej kolejności na zdrowiu i poprawnej technice. Z Jarkiem zaczęłam ćwiczyć naprawdę regularnie. Miałam też gotowy plan i zabrałam się za cięższe rzeczy. Wprowadził trening interwałowy z ciężarami, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Zaczęłam używać aplikacji Fitatu do monitorowania spożytych kilokalorii. Nie zrozumcie mnie źle, na treningach wcale nie było kolorowo. To były najcięższe treningi, ale to właśnie one ruszyły mi metabolizm i zaszczepiły chęć wprowadzenia ciężarów na stałe. Stopniowo zaczęłam dostrzegać pierwsze efekty. Rodzina też zwróciła uwagę na to, że jest mnie jakoś mniej, a Jarek zauważył, że na treningu spadają mi spodnie. Nic nie rozumiałam, bo waga nadal pokazywała mi, że masa ciała się nie zmienia. Jako dietetyk wiedziałam tylko, że właśnie trwa rekompozycja mojej sylwetki – budowałam masę mięśniową i spalałam tkankę tłuszczową. To była i jest największa sportowa przygoda. Treningiem siłowym modeluję zniekształconą wcześniej sylwetkę. Masa ciała od miesięcy stoi, a efekty przychodzą bardzo powoli. To uczy dyscypliny, cierpliwości i silnej woli. Jednak porównując zdjęcia potrafię dostrzec różnicę. Teraz trenuję średnio trzy razy w tygodniu, a moja masa ciała jest tylko 4 kilogramy mniejsza od zdjęcia ze słonikiem. Nie jest łatwo przyznać się do błędów i pokazać Wam jak wyglądałam, ale wiem, że jest tutaj dużo osób walczących o zdrowe, jędrne ciało i chciałam na swoim przykładzie udowodnić, że nawet mając tak wiele chorób, jest to wykonalne. Rozumiem jak nadwaga i otyłość prowadzą do wyniszczającego psychicznie mechanizmu błędnego koła. Jak każdy żywieniowy “grzech” może potęgować niechęć do siebie i odraczać konfrontację ze źródłem problemu. Chcę pokazać, że droga do lepszej sylwetki to głównie nauka cierpliwości i polubienie procesu zmiany, a tak zwana figura to coś więcej niż masa ciała, która nie odzwierciedla proporcji tłuszczu do mięsni. Nie bądź mną z przeszłości i nie limituj sobie jedzenia do głodowych porcji. Stare dobre żreć mniej sprawdza się tutaj doskonale. Znajdź sport, który jesteś w stanie polubić, bo bez tego gwarantuję, że nie dasz rady. Musisz znaleźć przyjemność w diecie i treningach. Jeżeli tego nie polubisz, nie masz szansy na sukces. Moja sylwetka nigdy nie wyglądała tak dobrze i jestem dumna z tego, że mimo utraty wzrostu (!) i skumulowania nadmiaru skóry w talii, mogę ubrać obcisłe ciuszki albo pokazać pępek i nie wygląda to komicznie. Gdyby ktoś po chorobie powiedział mi, że będę w stanie wymodelować okropnie płaski tyłek i piłkę na brzuchu, wyśmiałabym go i poprosiła o kasę na operację. Moja dieta Jem średnio 1800 kcal, w piątki 2200 kcal, a na wyjazdach w ogóle ich nie liczę. Bilansuję sobie w jadłospisie czekoladę, wino i pizzę. Nie, mój jadłospis nie składa się z tych produktów, one są jedynie dodatkiem, które pozwalają mi utrzymać się na diecie już bardzo długo. Mogę wreszcie powiedzieć, że w sumie nie jestem na diecie, tylko wybrałam elastyczny styl żywienia. Jeżeli chodzi o rozkład makroskładników, to średnio jest to 100g białka, 60g tłuszczu i 210g węglowodanów, ale nie przejmuję się, gdy realnie wychodzi czegoś za dużo lub za mało. Organizm to nie kalkulator i nie stwierdzi nagle przykro mi, zjadłaś 65 gramów tłuszczu, koniec z nami. No nie. Przyznam się też, że nie umiem patrzeć na jedzenie zadaniowo to znaczy patrzeć na nie jedynie jako cel do osiągnięcia wymarzonej sylwetki. Jedzenie to dla mnie źródło przyjemności, a dieta jest elementem kontroli moich zachcianek i pośrednio wspiera moje cele sylwetkowe. Kojarzycie moment, w którym z kimś osiągacie kompromis, ale ani on ani Ty nie jesteście za bardzo usatysfakcjonowani? Ja nie chciałam takiego kompromisu, ale pełną satysfakcję z mojej diety. I wiem, że nigdy nie wystartuję w bikini fitness, ale w zawodach na najszczęśliwszą osobę na diecie mogę wygrać. Nie zrozumcie mnie opacznie, nikogo nie namawiam do jedzenia Milki na śniadanie, burgera na obiad i pączka na kolację. Nawet z takimi produktami możesz osiągnąć deficyt energetyczny, ale do drzwi może zapukać Pani Cukrzyca albo Mister Miażdżyca. Tu chodzi o zdrowe podejście do jedzenia i wypracowanie realnych nawyków. Zamiast przystępować do dwóch tygodni radykalnej diety i podejścia pt. od poniedziałku wygram z sobą, warto rozważyć długotrwałą strategię. Nie podchodzić do diety na zasadzie albo wszystko albo nic. Nie traktować diety jak walki, a siebie jako wroga. Bo, w gruncie rzeczy, jesteś fajny gość i też zasługujesz czasami na to ciasto jedzone bez żadnych wyrzutów sumienia. Przez lata podchodziłam do odżywiania i diety tak jak większość: źle. Podchodziłam zero – jedynkowo i kiedy ktoś dobrze poradził mi, żebym nie odmawiała sobie wszystkiego, patrzyłam na niego jak na obcego. Przecież muszę cierpieć, zapuściłam się. Trening stricte siłowy, zwiększenie aktywności fizycznej poza siłownią oraz niski deficyt energetyczny sprawiły, że mogę pochwalić się normalną sylwetką. Jasne, mogłabym przejść na większy deficyt i odsłonić trochę mięśni, ale nie chce mi się. Serio i szczerze. Wiem, że tłuszcz będzie schodzić bardzo powoli, tak jak do tej pory, a mi się nigdzie nie spieszy. Wolę szczęśliwą i nieidealną siebie, z BMI i tkanką tłuszczową w normie, jednak daleką od standardów Instagrama. Zastanów się, czego Ty oczekujesz. Jeżeli sylwetki do bikini fitness to musisz nastawić się na ogrom pracy i wyrzeczeń dietetycznych, ale jesteś w stanie tego dokonać. Jeżeli jesteś osobą pracującą, masz dom/ dzieci i inne sprawy na głowie, podejdź do tego tematu na luzie. Na pewno jesteś w stanie po prostu ograniczyć jedzenie i zacząć się ruszać. Dlaczego namawiam do treningu siłowego? Trening siłowy jest prawie dla każdego. Jeżeli masz jednak jakieś problemy zdrowotne, dobrze jednak trafić na bardzo kompetentą osobę, która nauczy prawidłowej techniki ćwiczeń i dobierze taki zestaw, który nie obciąży problematycznych dla Ciebie rejonów. Badania pokazują, że trening siłowy jest związany ze zmniejszeniem tkanki tłuszczowej, czemu towarzyszy wzrost tzw. beztłuszczowej masy ciała, z minimalnym wpływem na całkowitą masę ciała. Ćwicząc siłowo wyrzuć wagę, a koncentruj się na obwodach talii i swoim wyglądzie w lustrze (polecam robić zdjęcia raz na dwa tygodnie). Różnica między tymi zdjęciami na początku to zaledwie 4 kilogramy – wszystkiemu jest “winny” trening siłowy. Ćwicząc z ciężarami zmniejszasz ryzyko osteoporozy. Pamiętajcie, że ja miałam osteoporozę posteroidową i kości kruche jak u starowinki. Lekarz na początku powiedział mi, że konwencjonalnymi wlewami bisfosfonianów (leków zwiększających gęstość kości) jesteśmy w stanie podziałać tylko do pewnego momentu i że to będzie sukces, kiedy z tak niskiej gęstości kości uda się wejść na poziom osteopenii. Dzisiaj moja gęstość kości jest w normie! Jasne, dużo zawdzięczam leczeniu, ale badania pokazują, że trening oporowy to doskonała profilaktyka osteoporozy. Jeżeli już na nią cierpisz, to nie zabieraj się za sztangi bez doświadczonego trenera i fizjoterapeuty, bo możesz złamać sobie biodro albo kręgi i to nie są przelewki. Ja zaczynałam od maszyn i bardzo małego obciążenia. Progresuję bardzo powoli. Trening siłowy pośrednio wpływa na zwiększenie zapotrzebowania energetycznego, czyli możesz więcej zjeść albo po prostu szybciej osiągnąć wymarzoną sylwetkę. Zmniejsza ryzyko cukrzycy typu II, dyslipidemii i zespołu metabolicznego. Wpływa na prawidłowy metabolizm glukozy i zmniejszenie tkanki tłuszczowej, szczególnie tej niebezpiecznej dla zdrowia (wisceralnej). Ćwicząc siłowo ujędrniasz swoją sylwetkę i modelujesz wybrane partie. Możesz zwiększyć masę mięśniową pośladków, unieść je i zmniejszyć cellulit. Wysmuklisz ramiona, poszerzysz barki i plecy, przez co Twoja talia optycznie będzie wydawać się węższa. Uczysz się cierpliwości i nabywasz samodyscypliny. Szanujesz swoje ciało i zwiększasz siłę. Dziękuję za przeczytanie mojej historii. Mam nadzieję, że pokazałam, że masa ciała to nie wszystko i proporcje tkanki tłuszczowej do mięśniowej odgrywają dużą rolę w estetyce sylwetki. Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz po sobie komentarz. Może zainteresują Cię również...
-Cuda się zdarzają,ale ty robisz obiad-spojrzał na mnie słodką minką. Zgodziłam się. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść jajecznice. Gdyby nie to,że mój brat pomylił sól z cukrem byłaby super!-Podwieźdź cię?-zapytał-A jak myślisz?-zapytałam. Mój brat wziął kluczyki i poszliśmy do samochodu. Witam, mam 17 lat. Rok temu zaczęłam się odchudzać. Starałam się stosować zdrową żywność i mniej jeść, lecz kocham jedzenie i nie dawałam sobie rady. Zaczęłam wymiotować i schudłam - nie wiem ile, ale było dobrze widać. Później było wesele i po weselu dużo żarcia. Zaczęłam szkołę, codziennie drożdżówki, po szkole dużo jedzenia i wymiotowanie. Pod koniec wakacji ważyłam 76 kg przy wzroście 169 cm, w grudniu już 85 (moja siostra bliźniaczka, z którą jadamy praktycznie tak samo, waży 91 kg). Postanowiłam od nowego roku znów się przerzucić na zdrowe jedzenie. Ważę się co tydzień i to zapisuję. Obecnie ważę 81 kg. Obiecałam sobie, że nie będę wymiotować od niedzieli, ale oczywiście wieczorem były ciastka wafelki, które zjadłam i wymiotowałam. Poniedziałek rano płatki, w szkole 3 kanapki, jabłko, w domu o godz. 16 bułka, a to jeszcze jest placek rafaello, wafelki - to muszę zjeść (lubię słodycze, chyba codziennie jem), dorobiłam 2 kanapki, na koniec duży jogurt i znów wymiotowanie. Wtorek (dziś) rano płatki, w szkole 2 kanapki, 2 wafelki, w domu godz. 16 naleśniki z parówką (no jak tu tego nie jeść) 4 szt i 2 wafelki i znów wymiotowanie. Wtedy robię herbatę w kuchni i znów jem 1 naleśnika, ale już nie wymiotuję, bo gardło całe zdarte i okropnie boli. Godz. 22 piję herbatę zieloną, jem 2 jabłka, czytam gazetę i jem pomału 2 naleśniki (takie bez niczego) - po godzinie wymiotuję, tylko że to już jest długo trzymane w żołądku i takie kwaśne, daję sobie spokój i to pozostało we mnie i znów odłoży mi się tłuszcz. Cały czas bym myślała o jedzeniu, nie potrafię sobie z tym poradzić. Obżeram się i wymiotuję. Zęby mam brzydkie i wszystko to co istnieje przy bulimii. Nikt o tym nie wie. Ja po prostu chcę schudnąć, ale nie potrafię. Wypróżnić się nie mogę, kupuję tabletki przeczyszczające, jem 1 raz w tygodniu. Inne osoby przynajmniej ćwiczą, a mi się nie chce. Co innego, gdybym mogła w coś pograć - kocham sport, ale nie mam możliwości, chciałabym mieć rowerek taki w domu albo w ogóle rower, ale nie mam. Jeszcze w gimnazjum był wf i było super, a teraz liceum, sala taka jak klasa i jeszcze na niej 2 klasy i co tu niby robić? W domu to najwyżej zrobię 20 brzuszków. Nie wiem co robić ;( Tłumaczenia w kontekście hasła "się jeść zdrowiej" z polskiego na angielski od Reverso Context: Ale moja żona była zła na mnie za złe odżywianie, więc staram się jeść zdrowiej.
I vice versa specjalistką, a bulimii nigdzie nie wspominam, coś się roi w chorej główce?Jestem by specjalistka wypowiadała się w tak rynsztokowy i ograniczony sposób o problematyce zaburzeń psychicznych. Jeśli tak, to powinna Pani być zgłoszona za taki styl wypowiadania się o zaburzeniach jako specjalistka tej dziedziny. No chyba, że robiła Pani doktorat u wujka Google. Wiedzy merytorycznej też niestety brak. Pisała Pani o wymiotach, które towarzyszą bulimii, więc istotnie - napisała Pani o anoreksji, a opisała bardziej bulimię. Pozdrawiam i życzę więcej empatii.
Zaczęłam więc próbować różnych diet. Ogromnym stresem jest rezygnować z ulubionych dań. Trzymałam się diety przez kilka miesięcy. Straciłam 4 kg. Miałam jednak przypadki ciężkiej depresji. W rezultacie nie wytrzymałam i przegrałam. Zaczęłam jeść wszystko. Przez 2 tygodnie przytyłam 6 kg. Świadome jedzenie to klucz do zdrowego odżywiania, kontroli sytości i zapanowania nad napadami głodu. Dzięki naszym wskazówkom zaczniesz cieszyć się każdym posiłkiem oraz piękną i szczupłą swoje porcjeNakładaj na talerz mniejsze porcje i staraj się nie zjadać do końca. Po jakimś czasie twój mózg przestanie kojarzyć uczucie sytości tylko z pustym talerzem. Ważne jest również przeżuwanie – rób to powoli i przetrzymuj pokarm w ustach możliwie jak najdłużej. Ten zabieg sprawi, że szybciej się nasycisz i lepiej strawisz swój jedzeniaTempo jedzenia ma ogromne znaczenia. Im wolniej tym lepiej, niestety nie jest to takie proste. Żeby sobie pomóc wystarczy po każdym kęsie odkładać sztućce i brać je z powrotem dopiero, gdy się celebrować każdy posiłek. Jedzenie zbyt szybkie jest często „byle jakie”. Dlatego unikaj spożywania posiłków na stojąco, przy kuchennym blacie, w biegu, prosto z pudełka czy torebki. Żeby tego uniknąć zawsze nakładaj jedzenia na talerz i jedz się na jedzeniuWiele badań wskazuje na to, że przez różne zewnętrzne bodźce jemy więcej niż potrzebujemy. Dzieje się tak, ponieważ mózg jest zajęty przetwarzaniem i nie wychwytuje do końca sprawnie hormonalnych sygnałów o sytości. W czasie posiłku odłóż na bok telefon, komputer, książkę czy telewizor. Skup się na że jedzenie to nie tylko smak. Może dostarczyć wiele innych przyjemnych doznań. Nie zapominajmy jednak, że jemy żeby żyć – nigdy odwrotnie. Dlatego jedz świadomie, delektuj się i celebruj swoje posiłki. Myśl o tym, że dobre i zdrowe jedzenie dale Ci siłę, zdrowie, odżywia Twój aby pić soki regularnie! Zapraszamy do skorzystania z naszych nowych dwóch zestawów: dieta warzywna 3-dniowa i dieta warzywna 5-dniowa. Na zdrowie! Zamawiajcie już dziś!Więcej o diecie sokowej przeczytasz na naszych innych wpisach:- Detoks sokowy - na czym polega i jakie są jego efekty?,- Dieta SIRTFOOD - zasady, kalorie, jadłospis - Detoks idealny wstęp do odchudzania- Jak przygotować się do detoksu sokowego Do studniówki z 70 kg schudłam do 60 i to był mój sukces. Wybieranie sukienki – pierwszy raz DOPASOWANEJ! Było czymś fantastycznym. Wyglądałam i czułam się jak milion dolców! 😊. Wszystko było dobrze, szło ku lepszemu. Jednak kiedy poszłam na studia zaczęłam pracować na recepcji w fitness klubie. W lutym napisałam Wam o tym, że postanowiłam sprawdzić, czy ocet jabłkowy pomaga w odchudzaniu. Dzisiaj chciałabym podsumować trwający 4 tygodnie eksperyment i odpowiedzieć na pytanie, czy ocet jabłkowy pomógł mi poprzednim wpisie dotyczącym octu jabłkowego pisałam o tym, że ma on wiele właściwości korzystnie wpływających na stan naszego zdrowia. Pomaga w obniżeniu poziomu cukru po posiłku, oczyszczaniu organizmu z toksyn, przyswajaniu wapnia i obniżaniu cholesterolu. Jest polecany w łagodzeniu infekcji gardła i uszu oraz dolegliwości ze strony układu pokarmowego, takich jak zgaga i nudności. Oczywiście jego stosowanie zawsze warto skonsultować z lekarzem i uważnie obserwować, czy jego picie nie powoduje dolegliwości żołądkowych, silnych bólów głowy, gorszego samopoczucia ocet jabłkowy pomaga schudnąć?Ja po ocet jabłkowy postanowiłam sięgnąć głównie z powodu jego odchudzających właściwości. Już kilka lat temu czytałam o tym, że picie octu jabłkowego z wodą przed posiłkami zmniejsza uczucie sytości, podkręca metabolizm i pobudza procesy trawienne. Jest to możliwe dzięki właściwościom kwasu octowego oraz dużej ilości pektyn, witaminy E i potasu, które są naturalnymi składnikami octu jabłkowego. Pomagają one w obniżaniu i regulowaniu poziom cukru we krwi, stymulują metabolizm i przemianę materii, zmniejszają łaknienie, regulują retencję wody w organizmie, stymulują soki trawienne i zapobiegają zaparciom. Wszystkie te procesy zachodzą łagodnie, dlatego picie octu uważa się za naturalne wsparcie procesu że przez długi czas podchodziłam do tych informacji dość sceptycznie, podobnie, jak do działania tabletek odchudzających i innych cudów mających sprawić, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki schudnę 10 kilogramów. Jednak im więcej o tym czytałam, tym bardziej chciałam spróbować, bo właściwie dlaczego nie? W końcu ocet jabłkowy jest produktem całkowicie naturalnym, bezpiecznym dla zdrowia. Postanowiłam spróbować, ale od razu założyłam, że nie będę robić tego na siłę. Domyślałam się, że smak może mnie zniechęcać, obawiałam też skutków ubocznych. Dlatego zaczynając picie wody z octem jabłkowym byłam przygotowana na to, że mogę ten eksperyment w każdej chwili kuracja wodą z octem jabłkowymDoskonale wiem, że przy moich problemach z utrzymaniem prawidłowej wagi i zrzucaniem zbędnych kilogramów, picie octu jabłkowego to za mało, żebym schudła. Dlatego już 10 dni wcześniej wprowadziłam sporo zmian w diecie (uregulowałam porę spożywania posiłków, zaczęłam pić więcej wody, odstawiłam jedzenie słodyczy, zaczęłam regularnie ćwiczyć, zmniejszyłam porcje jedzenia, przestałam podjadać między posiłkami) i dopiero wtedy, gdy to wszystko udało mi się opanować, zaczęłam pić wodę z zmiany, jakie zauważyłam to zdecydowanie większe pragnienie, łatwiejsze i regularniejsze wypróżnianie, więcej energii i naprawdę świetne samopoczucie. Chociaż chwilę po wypiciu octu nadal było mi słabo na samo wspomnienie tego smaku, dalej było już naprawdę dobrze. Razem ze mną wodę z octem jabłkowym pił też mój mąż, co było dobrą motywacją, żeby nie przestawiać. Tym bardziej, że po pierwszym tygodniu picia octu Rafał schudł 1 kilogram, po kolejnych dwóch ważył już 2 kilogramy mniej. A ja?Ile schudłam pijąc ocet jabłkowy i jak się czułam?I tu kończy się optymistyczna część tego wpisu 😉 Tak, jak napisałam – poza piciem octu wprowadziłam też dużo zmian w sposobie odżywiania i zaczęłam regularnie ćwiczyć. Rafał natomiast jadł tak, jak wcześniej i nie ćwiczył. On schudł 2 kilogramy w 4 tygodnie, a ja niecałe 1,5 kg. I niestety mam powody przypuszczać, że to raczej wysiłek na siłowni i dieta przyniosły te efekty, a nie picie octu. Tym bardziej, że w czwartym tygodniu picia octu jabłkowego zaczęłam fatalnie się czuć. Miałam zawroty głowy, mdłości, uciążliwe odbijanie się po posiłku. Byłam osłabiona, czułam się jakby zeszło ze mnie powietrze. Po kawie moje samopoczucie jeszcze bardziej się pogarszało i czułam się dokładnie tak, jak w pierwszym trymestrze drugiej ciąży. Ciążę jednak wykluczałam i dlatego szukałam przyczyny tak złego samopoczucia gdzie indziej. I wyszło na to, że niestety winowajcą jest ocet. Zrezygnowałam z jego picia i z dnia na dzień zaczęłam czuć się coraz lepiej, a już po 3 dniach mogłam wypić kawę bez obaw, że znowu mnie octu jabłkowego nie wyszło mi więc na zdrowie i niestety nie pomogło też schudnąć. Być może jestem jakimś opornym typem (a patrząc na dalszy etap mojego odchudzania można dojść do wniosku, że rzeczywiście jest coś na rzeczy, ale o tym innym razem), bo nie tylko Rafałowi, ale i wielu moim czytelniczkom oraz znajomym ocet pomógł zrzucić kilka kilogramów, ale jednak nie mogę na swoim przykładzie potwierdzić, że jest to on skutecznym wsparciem w odchudzaniu. Dlatego pozostaje mi cieszyć się jedynie z jego kosmetycznych właściwości, o których pisałam czy Wy albo ktoś z Waszego otoczenia schudł pijąc ocet jabłkowy? A może piliście wodę z octem w innym celu?
  1. ቭኙዒሡξ ел
    1. Обейаնա ጯኄлθшօր
    2. Огεпроտ оጄедеյ ኛሓοκаսуኗаጹ
  2. Գωπе ιбቀվэኇ
    1. ኻепалխзвաт մոኗ хиδእпιвеጃу ωճեзιхиктո
    2. Дрէк утጆмι ቷоժопсос
    3. О юросрετቲձо էсωсытв епեвեφ
. 193 260 379 496 16 339 14 59

zaczęłam jeść i schudłam